Relacja innym okiem SKF Kunki - FC Dajtki 0:7

Relacja innym okiem  SKF Kunki - FC Dajtki  0:7

SKF KUNKI 0 – 7 FC DAJTKI

Na uroczo położonym stadionie wiejskim w Kunkach rozegrane zostało spotkanie omistrzostwo Klasy B grupy warmińsko-mazurskiej III pomiędzy SKF Kunki i FC Dajtki. Tuod razu ciekawostka – byłem świadkiem rozmowy przed meczem trójki małoletnich kibiców gospodarzy, podczas której jeden z chłopców stwierdził, że Dajtki leżą gdzieś koło Olsztyna.

Na wstępie trzeba zaznaczyć, iż obydwie ekipy miały zupełnie odmienne cele przed tym meczem. Goście musieli wygrać to spotkanie, aby wywalczyć awans do Klasy A bez konieczności oglądania się na rywali. Natomiast gospodarze, niczym Farmacja Tarchomin wKlasie B grupy warszawskiej, z bagażem ponad stu straconych goli walczyli jedynie oresztki honoru. FC Dajtki koło Olsztyna wybiegły na murawę w następującym zestawieniu: Małek – Bykowski (kpt), Jakubowski, Kośman, Ordecha, Symonajć, Knifka, Kaczmarczyk, Górski, Osenkowski, Kozłowski. Należy oddać w tym miejscu cześć gospodarzom, ponieważ murawa, jak na miejscowość liczącą 224 osoby (dane z 2010 r. wg wikipedii), przygotowana była bardzo dobrze.

Od pierwszego gwizdka sędziego ostro do ataku ruszyli goście, zapewne niesieni perspektywą gry w Serie A na takich stadionach jak San Siro w Mediolanie czy San Paolo w Neapolu. Już w 3 min. kąśliwym uderzeniem z lewutni z okolic 20 metra popisał się Mateusz Knifka. Strzał był na tyle silny, iż bramkarz gospodarzy nie zdołał go wybronić i było 0:1. Zaledwie 3minuty później dobrą prostopadłą piłkę do Tomka Osenkowskiego zagrał grający w tym meczu za plecami napastników Mariusz Kaczmarczyk, ale bramkarz dobrze wyszedł z bramki i popularny „osa” został „wypchnięty” z piłką w narożnik boiska. W 13 min. „osa” zrewanżował się Kaczmarczykowi dośrodkowując mu idealną piłkę w pole karne, ale „diabeł” będąc w sytuacji sam na sam sieknął prosto w goalkeepera.

Przez kolejne minuty mieliśmy na boisku tzw. brandzel, czyli działo się niewiele. Mizerne próby ataków SKF Kunki bez problemów zatrzymywała obrona Dajtek, bardzo dobrze dyrygowana przez Pazdana z brodą, czyli Roberta Jakubowskiego. W 23 min. po dobrym dośrodkowaniu „diabła” z rzutu rożnego doskonałą sytuację z 11 metra zaprzepaścił Konrad Symonajć, strzelając wysoko nad poprzeczką.

W końcu nadeszły trzy minuty, które definitywnie „zabiły” ten mecz. Najpierw w 27 min. po dośrodkowaniu z prawej strony przez Mateusza Kośmana w sytuacji sam na sam znalazł się „osa”, który precyzyjnym strzałem z lewej nogi zapakował piłkę w lewy róg bramkarza. Minutę później nieudolność obrońcy gospodarzy ponownie wykorzystał „osa” ibyło już 0:3. Po kolejnych dwóch minutach w pole karne z lewej strony wjechał Paweł Górski, podał precyzyjnie do dobrze dysponowanego tego dnia Przemka Kozłowskiego, który nie miał problemów z umieszczeniem piłki do pustej bramki.

Przez kolejne minuty sunął atak za atakiem ze strony gości. SKF Kunki po straconych czterech golach najwidoczniej się rozsypały i totalnie zagubiły. Najpierw FC Dajtki zmarnowały sytuację sam na sam, potem niecelnie z dystansu uderzał Konrad Symonajć, za chwilę za słabo główkował „osa”, a na koniec tej nawałnicy sytuację sam na sam zmarnował Przemek Kozłowski.

W 39 min. nastąpiła przerwa na łyk wody, chociaż po gospodarzach ewidentnie widać było, że chętniej by już zeszli pod szatnię, gdzie czekała na nich beczka zimnego piwa. Trzyminuty po uzupełnieniu płynów w pole karne Kunek ponownie wjechał Paweł Górski, ale niestety strzelił nad poprzeczką.

Ze strony gospodarzy w pierwszej połowie wyróżnić można było jedynie zawodnika znr 7 o pseudonimie „Bożena”. Próbował on szarpnąć kilka razy prawą flanką, ale na szczęście umiejętności jego okazały się całkowicie zgodne z ksywką. Warta odnotowania była również wypowiedź jednego z piłkarzy SKF Kunki schodzącego na przerwę, który wypalił do swoich kolegów: „Panowie, nie było kurwa tak źle!”. Niech te stwierdzenie posłuży za cały komentarz do wydarzeń zpierwszej części tego pasjonującego spotkania.

Na drugą połowę w FC Dajtki nastąpiła jedna zmiana – za Pawła Górskiego wszedł Łukasz Czarkowski. Trzy minuty po rozpoczęciu drugiej odsłony goście strzelili bramkę po dobitce, jednak arbiter słusznie odgwizdał pozycje spaloną. W 50 min. nastąpiła kolejna zmiana – za Przemka Kozłowskiego wszedł Łukasz Wiktorowicz. Pięć minut później oko woko z bramkarzem stanął „diabeł”, ale uderzył prosto w rękawice. Chwilę potem nastąpiła kolejna zmiana – Rafała Bykowskiego zastąpił Marcin Kurgan.

W 57 min. o dziwo groźną akcję przeprowadziły Kunki. Głębokie dośrodkowanie zlewej strony przeleciało nad bramkarzem wprost na głowę nadbiegającego na pustą bramkę zawodnika gości, ale gol z tego nie padł. Do tej pory nie wiem, jak to się stało. Kilka minut później z niebezpiecznej odległości (ok. 20 metrów) rzut wolny wykonywały Kunki. Uderzenie i… jak to skomentował jeden z zawodników: „ani techniki, ani siły”. Złatwością ten strzał obronił Marek Małek.

Jakiś czas potem przed własnym polem karnym zaczął się bawić piłką obrońca Kunek, niejaki Andrzej. Futbolówkę oczywiście przejęły Dajtki, „osa” dobrze dograł do „diabła” ibyło 0:5. W 69 min. solidną akcję lewą stroną zapoczątkował Łukasz Czarkowski, następnie „osa” dośrodkował w pole karne, ale całość zakończyła się na nieudanej próbie wymuszenia „wapna” przez Mariusza Kaczmarczyka.

W 71 min. zszedł skuteczny tego dnia Tomek Osenkowski, a zastąpił go Krzysztof Kłos „Klose”. Chwilę potem nastąpiła kolejna przerwa na uzupełnienie wody, chociaż ochotę na browar zamiast wody w ten gorący dzień mieli już chyba wszyscy.

Potem mieliśmy kolejne zmiany w drużynie gości – zszedł Pazdan z brodą oraz „diabeł”, na boisku natomiast pojawił się doświadczony Mirek Darmofał oraz „prezes”. W80min. spotkania kolejna akcja „Dajtony” zwieńczona golem. Tym razem bramkę na 0:6 po akcji sam na sam strzela „ryju”. Minutkę później po czystym odbiorze piłki w polu karnym Dajtek napastnik Kunek za tekst do sędziego „no nie pierdol kurwa, że nic nie było” otrzymał od sympatycznego arbitra chyba jedyny żółty kartonik w tym czystym w sumie meczu.

Pięć minut przed końcem goście ustalili wynik na 0:7 a symboliczną bramkę do pustaka strzelił „prezes”. Co prawda licznie zebrani kibice oraz zawodnicy gospodarzy mieli pretensje o pozycję spaloną, ale sędzia pozostał nieugięty. 0:7 zgłoś się!

Po końcowym gwizdku sędziego nastąpił wybuch radości! Fanfary, tańce na środku boiska, petardy, „achtungi”, piękne racowisko! Było kolorowo i kulturalnie zarazem. Brawa dla kibiców! Brawa dla drużyny! Brawa dla „prezesa” i wszystkich osób zaangażowanych wdziałalność FC Dajtki!

JEST AWANS!

Autor:

Niedoszły Redaktor Naczelny Grzegorz Kieżuń.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości